Przejdź do głównej zawartości

Placement - Arkansas


*English version below. Keep scrolling*

Witajcie! W zeszłą sobotę siedziałam sobie spokojnie, zupełnie niczego się nie spodziewając. No i nagle coś mnie tknęło,  żeby sprawdzić maila. A tam nagłówek: "Hello from the USA".
Okazało się, że dostałam moją host rodzinę! Oczywiście wyprzedzili oni CCI i jak do mnie napisali, to jeszcze o niczym nie wiedziałam, więc miałam bardzo przyjemną niespodziankę na koniec dnia. 
A teraz trochę więcej o moim placemencie. :) 
Nadchodzący rok szkolny spędzę w Arkansas, w miasteczku Benton (przedmieścia Little Rock - stolicy stanu). Szczerze mówiąc, zupełnie nic nie wiem o tym stanie, ale i tak bardzo się cieszę. Jeszcze zdążę się wszystkiego dowiedzieć! :D Na razie nieco przeraziły mnie tornada i wysokie temperatury, ale to z pewnością nie wszystko, co ten stan ma do zaoferowania. 
Moją rodziną jest bardzo sympatyczne małżeństwo. Na razie nie będę o nich zbyt dużo pisać, bo nie wiem, czy by sobie tego życzyli. W każdym razie wydają się cudowni. I mają bardzo dużo zwierząt. Naprawdę bardzo dużo. 7 psów (6 jamników i pudel), kot, 4 kaczki, gęś i 50 kurczaków. To chyba jeszcze nie liczy się jako farma, ale już blisko. Mogłoby się wydawać, że nie będę zadowolona z takiego placementu, ale jest wprost przeciwnie - uwielbiam zwierzęta i nigdy nie marzyłam o mieszkaniu w wielkim mieście. 
Moja szkoła nazywa się Harmony Grove High School i chodzi do niej trochę ponad 340 uczniów. Nie jest zbyt duża, ale siostrzeniec host dad kończył tę szkołę i podobno mu się podobało, więc pozostanę dobrej myśli. No i nazwa jest po prostu urocza - Harmonijny Gaj. Wspominałam już, że kocham "Anię z Zielonego Wzgórza"? Jeśli nie, to nic straconego - na pewno jeszcze nie raz o tym wspomnę. W każdym razie, sporo było części książek o Ani i w prawie każdej z nich Ania była "skądś". Postanowiłam więc zmienić nazwę tego bloga i zostać "Anią z Harmonijnego Gaju", czyli "Anne of the Harmony Grove". Mam nadzieję, że Wam się spodoba. :D 
Nawet nie macie pojęcia, jaka jestem podekscytowana! Mam jeszcze trochę rzeczy do zrobienia w Polsce, ale myślami jestem już w Stanach. Nie mogę uwierzyć, że to się naprawdę dzieje i że zdecydowałam się na coś takiego. 
Większość wymieńców na blogach wydaje mi się nieustraszona - niczego się nie boją, odliczają dni do wyjazdu, a na miejscu prawie nie narzekają. Wiem, że blogi to tylko mała część tego, jak jest naprawdę... Ale i tak mam wrażenie, że przy nich jestem żałosnym kłębkiem nerwów. Tylu rzeczy się boję! A jednocześnie tak bardzo się cieszę. Myślę, że napiszę jeszcze post o moich największych strachach związanych z USA. W ogóle jeśli jest coś, o czym chcielibyście przeczytać, to śmiało pytajcie. Jak będzie dostatecznie dużo pytań, to zrobię jakieś Q&A. 
A teraz gwóźdź programu: zdjęcia! Wiem, że od początku czekaliście tylko na to. ;) 

English version
Hi! Last Saturday, I was just casually sitting on the couch, checking Facebook and generally wasn't expecting anything extraordinary to happen. So you can imagine my surprise, when I opened my inbox and saw: 'Hello from the USA' as the title of one of my emails. 
I finally know my host family! They wrote to me before anyone from CCI (my organisation in the USA) did, so it was a very pleasant surprise for me. Well, here's what I know about my placement:
I'm going to spend the next year in Benton, Arkansas. My city is on the outskirts of Little Rock (which is the capital city of Arkansas). To be honest, I don't know anything about the state I'm going to live in, but I'm excited anyway. There's still plenty of time to learn something about it. :) At first I was frightened by the tornados and super hot temperatures, but I'm sure that's not all Arkansas has to offer. 
My host family is a recently married (yet not so young) couple. I'm not going to write much about them, as I'm not sure if they'd agree to be written about here. I'm going to ask though, and if they let me I'll tell you more about them. For now I can tell you that they're really nice - I already love them. And they have a lot of animals. I mean... A LOT. 7 dogs, 4 ducks, 1 goose, a cat and 50 chickens. It's not a farm yet, but I guess it's the closest to a farm I've ever lived. You might think that this is not the kind of placement people are happy about, but I'm elated. I love animals and I didn't dream of living in a big city anyways. 
My school is called Harmony Grove High School. There are about 340 students there, which is not so many, but I'm sure it'll be nice anyway. Host dad's nephew used to attend this school and he liked it a lot, so I'm staying positive.  Also, I love love love the name of the school. Harmony Grove... Have I mentioned that I love "Anne of Green Gables"? If not, don't worry - I'll probably write about this novel so much, that you'll become sick and tired of hearing of it. Anyway, there are a lot of parts of "Anne of Green Gables" and almost in every part she's "Of Somewhere". So I decided to change the name of this blog and become "Anne of the Harmony Grove" - the 7th part of the series.
You have no idea how excited I am! I still have some things to do here, in Poland, but my heart and thoughts are already in States. I can't believe that this is really happening, that I've decided to do it... 
Most of the exchange students I read about seem fearless. Well, I can assure you that I'm the exact opposite. I don't think there's enough space on the Internet to share all of my fears. (Though I'll try to, in some of the future posts). 
If there's anything you'd like to know about me and my exchange, just ask! I'll do some Q&A if there'll be enough questions. 
And now, what everyone's been waiting for: PICTURES! :D 



Kupiłam sobie mapy świata i USA do kolorowania miejsc, w których byłam. Na tej USA zamierzam też zbierać podpisy ludzi, których poznam na wymianie. / I bought colouring maps of the world and the USA. I'm going to colour places I've visited and collect signatures of my new friends on them.


A na koniec krótki filmik o Arkansas :)

Short film about Arkansas I've found on the Internet: 


Lots of love,
Anna

Komentarze

  1. Jej! Ciekawy Stan :) A tak na marginesie, to jedną z pierwszych rzeczy jakie się dowiedziałam po przyjeździe do USA, to to że Arkansas wcale się nie czyta "arkansas" i byłam bardzo zdziwiona :p

    OdpowiedzUsuń
  2. O, kurczę jak to wszystko amerykańsko wygląda :C
    #ambitnestwierdzenie
    No nic, trzymam kciuki, że będzie super i nieustannie podziwiam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Twoja szafka jest cudowna! Kiedy moja przyjaciółka zobaczyła mnie z przyklejonym wzrokiem na nią obiecała mi, że mi też ozdobi (niby tylko na 2 tygodnie, ale trudno) :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale super :D Cieszę się, że zostałam inspiracją :D

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Test ELTiS, rozmowa kwalifikacyjna i fundacja

     W końcu nadszedł ten upragniony dzień - oficjalnie zaczęłam proces aplikacji. Wiem, że za chwilę utonę w papierach, które będę musiała dostarczyć i przeklnę moment, w którym to napisałam, ale już nie mogę się doczekać wypełniania aplikacji!      Co do samego testu, to szczerze mówiąc nie mam wiele do napisania. Moim zdaniem był bardzo prosty - tylko na dwa pytania odpowiedziałam źle. Jeśli ktoś chce zobaczyć, jak to dokładnie wygląda, to zachęcam do kliknięcia:  ELTiS Practice Test .      Na początku jest słuchanka - od razu uprzedzam, że nagrania odtwarzane są tylko raz, a nie dwa razy, jak przyzwyczajają nas w szkole. Było też dość mało czasu na zapoznanie się z pytaniami - w sumie chyba test jest skonstruowany tak, żeby zmusić nas do przesłuchania całego tekstu i zajęcia się pytaniami dopiero na koniec, czyli znów dokładna odwrotność tego, co serwuje nam szkoła. Zapewniam jednak, że spokojnie można to wszystko rozwiązać - lektor tłumaczy, na czym polegają zadania i daje dokła

All my exes live in Texas: Thanksgiving, Austin & Dallas

     We wtorek (22/11/2016) wyruszyliśmy do Texasu. Z okazji nadchodzącego Thanksgiving, czyli Święta Dziękczynienia, pojechaliśmy do Austin w Texasie żeby spędzić je z rodziną Pat (host mom).      Kojarzycie te zdjęcia, na których ludzie stoją koło znaku "Welcome to *tu wstaw nazwę stanu*"? Okazuje się, że zrobienie tych zdjęć jest o wiele trudniejsze, niż się zapowiadało. Znaki stoją przy autostradach albo drogach szybkiego ruchu i choćby nie wiem jak się starał, nie ma jak się przy nich zatrzymać.       Ale dla chcącego nic trudnego: chciałam mieć "Welcome to Texas" to mam. A że napis jest na drzwiach Texas Visitor's Center a nie na klimatycznym znaku drogowym, to inna sprawa.  Absolutnie uroczy sposób na zachęcenie do ochrony środowiska.       Dojechanie do Texasu zajęło nam 7 godzin, 4 postoje na toaletę i 2 przerwy na jedzenie. A ponieważ jestem kobietą z klasą, to i tak pierwszym zdaniem jakie wypowiedziałam do witających na

Udało się! Czyli o mojej podróży do Stanów i pierwszym dniu

(8/8/16)  Mój dzień zaczął się bardzo wcześnie - musiałam wstać około polskiej 3 rano, żeby pojechać na lotnisko. Mój pierwszy samolot był do Monachium i startował o 6.  Na lotnisku czekały na mnie moje przyjaciółki (które w tym miejscu chciałabym serdecznie pozdrowić, bo nie znam nikogo innego, kto zerwałby się dla mnie z łóżka o tak nieludzkiej porze) i po ostatnich pożegnaniach i zapewnieniach, że będziemy do siebie pisać, rzuciłam się w wir kontroli paszportowych i prześwietlania walizek.  Mój bagaż chyba tylko cudem nie przekroczył limitu - duża walizka ważyła 22,8kg, a mała 7,9kg. Zaznaczę przy okazji, że pakowałam się wczoraj, bo kto by tam zaczynał wcześniej? Ale ostatecznie chyba wszystko mam.  Lot do Monachium był krótki (ok. 1,5h). Następne 2 godziny spędziłam czekając na kolejny samolot i ponad dwie trzecie tego czasu zajęła odprawa paszportowa i związane z nią kilometrowe kolejki.  Następny z moich lotów trwał już 11 godzin i wylądowałam w Houston. Jejku, co ja tam przeżył